To zaskakujące,jak życie jest zmienne.Po chwilach trudnych ,w najmniej oczekiwanym momencie przychodzą chwile dobre :))
Tak też spadł nieoczekiwanie na mnie tamten dzień,dokładnie tydzień temu.Koleżanka bez mojej wiedzy,a nawet zgody czy akceptacji zapiasła mnie na spływ kajakowy.Nic lepszego zrobić nie mogła.Imprezę okrzyknęłam już najlepszą na jakiej byłam w tym półroczu :)
Z samego rana zbieraliśmy się u B, napili kawy,pojedli ciasta,czekali na resztę ekipy.
I w końcu wyruszyliśmy w drogę ,gdzie na miejscu nastąpił krótki instruktarz jak to obsługiwać kajak, jak się zachowywać na wodzie...i tyle. Wtedy obleciał mnie najprawdziwszy strach. Jak tu wsiąść do kajaka, zaufać Odrze i przepłynąć 25 km?
Jednak po przepłynięciu pierwszych 5ciu minut byłam tak zachwycona, że nie mogłam wyjść z podziwu jak mogłam nigdy wcześniej tego nie robić ? Co za przyjemność !
Pierwsze chwile gdy jeszcze stres trzymał przebyłam w kapoku,jednak jak zostałam uświadomiona...że bez przesady,faktycznie przyznałam rację.Odra na tym odcinka była spokojna i przyjazna :)
Mniej więcej w połowie drogi znaleźliśmy miejsce, żeby rozpalić sobie ognisko, upiec kiełbaski i odpocząć :)
I dalej w drogę...to znaczę w wodę :)
Przyznam,że po tych 25ciu km byłam zmęczona i marzyłam już tylko o kawie i tym cieście co zostało ...a humory dopisywały :)
Resztę dnia spędziliśmy na ogrodzie, jedzenie, picie ,tańce na boso po trawie....i nowo poznani ludzie, którzy okazali się zaskakująco sympatyczni. :)
A na marginesie...ja chcę jeszcze na kajaki !
Miłego weekendu !
Jak się trwale i szybko odmłodzić?
5 godzin temu