środa 29 grudnia 2010r
Przez cały ten tydzień miedzy świętami a Nowym Rokiem mam urlop,czyli to co lubię najbardziej.Siostra ze szwagrem wciąż są w Polsce,więc intensywnie spędzamy czas razem.Były oczywiście wypady na wyprzedaże,wypady do kina,wypady na dobre jedzonko.Szkoda,że nie mam wtedy zawsze aparatu foto :(
Do pracy nie chodzę,ale jako że jest koniec roku musiałam wpaść ,aby rozliczyć karty czasu pracy pracowników.Okazało się ,że trochę mnie brakuje :) zaraz opowiadałyśmy sobie wrażenia ze świąt i przechwalałyśmy się,co która napichciła :))
Wczoraj pojechaliśmy do Gogolina ,tam gdzie zawsze jeżdzimy pojesć coś dobrego.Jednak tym razem ,albo kucharz się zmienił,albo mieli gorszy dzień.Jedliśmy już lepiej przygotowane potrawy...ale za to z sis opróżniłyśmy dwie karafki czerwonego winka :))Na koniec jest taki zwyczaj ,że goście dostają po kieliszeczkiu żołądkowj gorzkiej...to już za mocny trunek jak dla mnie :)
Coś z tym kucharzem,faktycznie było nie tak skoro,Janusz się rozchorował!
OdpowiedzUsuń