środa, 27 marca 2013

Chciałam wyhodowac kiełki samodzielnie,poczytałam trochę ,zakupiłam kiełki rzodkiewki i słonecznika i zabrałam się do roboty.
Na początku trzeba przepłukac .Wszędzie podają przegotowaną ,przestudzoną wodą,początkowo tak robiłam,potem kranówka szła w ruch.I zalać wodą na ok 12 h.Wybrałam metodę słoikową ,nie będę przecieł kiełkownicy kupowć :)
Następnie odcedzamy ,słoik zakręcamy bandażem i przepłukujemy 2-3 razy dziennie,odwracając do góry dnem,aby były wilgotne,ale nie za mokre-żeby nie zgniły.



Po ok 3-6 dniach są gotowe do jedzenia.Te ze słonecznika gorsze-bo trzeba z łupinek obierać :)
Przechowywać w lodówce do 3 dni.

Zapijam się sokami i nie tylko słodziutkimi :)
Sok z cytryny mniam-a jaki zdrowy i nawet da się wypić :)

A jako,że wczoraj nie gotowałam obiadu z 2 dań,bo Robert wyjechał z kolegami do Warszawy na mecz Polska-San Marino....przygotowałam sobie takie cudeńko:

Na liściach sałaty kurczak z udka / z zupy/ potem awocado ,winogron i pistacje +sosik jogurtowo-majonezowy.
I siedząc tak samotnie po takim pysznym obiadku dosłaałm SMSa od Krysi,która mieszka w Danii,że chcętnie się napije ze mną kawy.Niespodzianka....nawet nie wiedziałam ,że jest w Polsce.Więc samotny wieczór przestał nim już być  :) Aczkolwiek stwierdzam ,że 4 godziny gadania o dupie marynie-to za wiele jak na mnie :))To znaczy ....o życiu gadanina,ale czy mnie jeszcze coś zaskoczy :)

3 komentarze:

  1. na wstępie wyrazy współczucia dla męża, że musiał się męczyć na meczu;) nasi grali jak dupy...no chyba, że San Marino kibicował;))
    kiełki podjadam, ale kupne...teraz już wiem jak je zrobić!
    Gosia...chyba już nas nic nie zaskoczy...:)
    Szybkiej wiosny Ci życzę:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Mówi,że nasi zagrali fatalnie,ale bawił się świetnie!! i pokochał San Marino :))

    OdpowiedzUsuń
  3. wszyscy pokochali San Marino:D

    OdpowiedzUsuń