Dzięki zapiskom na blogu można zawsze wrócić do tego co było,czy rok..czy dwa lata temu,albo jeszcze wcześniej,to wielka zaleta bloga :))
Ubiegły tydzień minął na pracy i na odpoczynku,aż nastąpił nareszcie weekend,ale byłam tak zmęczona pracą,że nic szczególnego nie uskuteczniałam.
Sobota minęła w domu,na krzątaniu się,potem rosół+pierożki z jagodami.A wieczorem wyszliśmy na spacer,odkryliśmy fajne ,nowe zakątki naszego miasta,gdzie nigdy nie byliśmy,ja biegałam,R spacerował tylko,wymęczony po meczu.W tym tygodniu kilometraż niestety tylko 2 x 6km.
Dziś pół dnia na śląsku.Wybraliśmy się początkowo na spacer po chorzowskim parku,zwiedzaliśmy głównie rozarium,jednak tamtejsze róże jeszcze w lesie -w przeciwieństwie do moich, bardzo wiało i było dość zimno :((
Po krótkim spacerze na obiadek i do domu.A w przyszłym tygodniu dyżury 12h ;poniedziałek,środa i niedziela :)
Jak szybko zamanifestujesz dobrostan?
2 godziny temu
Czytałam Twój poprzedni post. Całe życie pracowałam 8 godzin i w soboty sześć. Potem "weszły" wolne soboty i tak zostało. Dziwnie to obecnie brzmi.Są jednak zawody, w których takie udogodnienia się nie liczą. Takie jak Twój zawód n.p. Mam nadzieję, że jakoś to sobie odbieracie?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
nie ,no wiadomo,że "odbieramy" Są przepisy BHP ,więc wolnego tez jest dużo :)
UsuńA czasy ,gdy pracowało się w soboty pamiętam,byłam wtedy dzieckiem,okropne to było!
U mnie jeszcze jutro dzień wolny od pracy. sama nie wiem kiedy minęło te dwa tygodnie. Pocieszam się tym, że wracam tylko na trzy dni, a potem…znowu urlop :-))
OdpowiedzUsuńNormalnie nie grzesz! kto to widział tyle urlopu,Ty szczęściaro :)
UsuńRzeczywiście dzisiaj wiało i było zimno, odczułam to na rowerze. brrr
OdpowiedzUsuńNatalka miała się fajnie, bo dziś była w przyczepce rowerowej ;)
A co do tych zmian, to gdyby mi się udały to niedziela zawsze jest wolna, ale raz w tygodniiu wypada doróbka 12h, pozatym staram się przenieśc 30 km bliżej, wolę to niż codziennie 80 km dojeżdźać i na 8 h
80km zrobić codziennie w podróży do pracy....no podziwiam Cię i nie zazdroszczę :))
Usuńja jeździłam 3 minuty autem,a teraz po przeniesieniu ok 10 minut :)
Działaj - i przenoś się ,koniecznie!
Gosia, ja też często zaglądam do starych wpisów... Lubię wspominać:)))
OdpowiedzUsuń