o rany wygląda przepysznie! jeszcze nigdy nie próbowałam takiej marmolady ale wyobrażam sobie ten niebiański smak. Czy takie coś można gdzieś kupić bo się chyba z tym nigdzie nie spotkałam? Gosiu masz może zdjęcie tej różyczki jak wygląda żywa tak z ciekawości?
Wygląda kusząco,a swoją drogą uwielbiam ową marmoladkę w pączkach,po prostu niebo w przysłowiowej gębie!ps.tak na marginesie mam cichutką nadzieję,że poczęstujesz wypiekiem z tą marmoladką:)))
myślę,że z tą marmoladką zrobię naleśniki :)i o ile nic nie stanie na przeszkodzie,oczywiście poczęstuję :)))) Jak ta róża wygląda na krzaczku- nie mam zielonego pojęcia,koleżanka przyniosła mi ją z działki.jest to ponoć róża jadalna /nie- dzika róża:)osobiście chyba sprawdzę w necie jak wygląda :)
Dzięki Gosia,no kiedyś niestety mówiło się "dzika róża",ale z tym wyjątkiem właśnie,iż jej płatki były jadalne(nawet u mnie przy wejściu do ogródka rośnie,lecz nie jest moja,a i płatki już prawie opadły)....:):)
Gosiu, nawiazując do Twojego komentarza do posta Rzaby, jestem przekonana,ze jak juz zdecydujesz sie na kotka, będziesz w nim zakochana po uszy! Kot będzie na pewno pasował do "Waszego miejsca na Jaśminowej":)Dom bez kota, to nie prawdziwy dom! Wiem,ze zatrudnieni w słuzbie zdrowia maja "fioła" na punkcie higieny i niechętnie decydują sią na futrzaste, ale uwierz mi koty to wyjatkowo czyste stworzenia! Ich futro pachnie!
właściwie ,to moja wiedza na temat róży jadalnej jest znikoma,dowiedziałam się w pracy,że dzika to co innego jak jadalna....teraz to już zgłupiałam,może to to samo??poszukam w necie :)) nadal zapraszam na degustację:))
siostrzyczko Rzaby-jak wspaniale,że się do mnie odezwałaś:)) ja też jestem kociarą:)i wiele kotów już miałam,a mieszkając z rodzicami nawet koty i psy razem :)) ostatnim kotem była persica Amelka, prześliczna,,,,z różnych powodów oddałam ją, naprawdę w dobre ręce,pojechała daleko w okolice Kielc,a nowa właścicielka przesyła mi co jakiś czas jej zdjęcie :) a to co piszesz odnośnie higieny,to widzę że teraz fakytycznie główny problem ....ostatnio wytarmosiłam kotka na ulicy,po czym jak zobaczyłam te liczne włoski na moim ubraniu.....ja się chyba starzeję ,ha,ha :)) no i to zagrożenie skakania po stołach,blatach,,,,czy to ,że nic nie mogę zostawić na stole w obawie przed pyszczkiem kota itd,itd.... sama widzisz jak targają mną obawy ,ha,ha :)) moją Amelkę możesz zobaczyć w poście z 22.04.2009 r w szafiarskim blogu :)) pozdrawiam :)
Skakanie po stole to pół biedy! Moja 7-letnia kotka Myszka właśnie dzisiaj nasikała na blat kuchenny! Wytarłam... i życie toczy sie dalej:) Mam nadzieję,ze nie jest Ci niedobrze na samą myśl o kocich wydalinach na stole:) Amelka to rzeczywiście szylkretowe cudo! No i ten prosty nosek!Pieknie wyglada w tym szklanym naczyniu... Aha, i jeszcze jedno...Przyznam się,ze to ja ostatanio pisałam o tym, ze w długich blond włosach bardzo Ci do twarzy. Pozdrawiam siostra Rzaby
ha,ha...i życie toczy się dalej :)) no tak...jak widziałaś moja kocica tez skakała po blatach kuchennych i wszelkie naczynia kuchenne nie były jej obce :))i zauważyłam,że wtedy wcale mi to nie przeszkadzało i napewno jakby był następny kot,byłoby tak samo teraz :)) a odnośnie blondu,to ja Ci się też przyznam,że stoi już na półce Loreal- ciemny blond złocisty,,,,i za pomocą prep.do ściągania koloru...mam jutro zmienić właśnie kolor włosów :) tylko ciiiiicho,nie mów nikomu:) aczkolwiek mam mieszane uczucia,bo jak zawsze jestem niezdecydowana i nagle zaczęła mi się podobać moja czekolada na głowie :)
marmolada wygląda wybornie :) już czuję jej zapach i smak. Mam w ogródku taką różę, ale jak zakwitła i calutka w kwiatach wyglądała i pachniała pięknie nie mogłam tego zrobić i oskubać jej płatków. :) pozdrawiam Ewa
a co do kotka ... no cóz ja tez jestem wielbicielką, a kocie wydaliny to dla mnie nie problem, zwłaszcza,że kotka można bardzo szybko nauczyc załatwiania sie w kuwecie, mamy teraz 4 kotki siedmiotygodniowe i ostatnio podpatrzzyłam, jak sie załatwiaja do kuwety ;) pewnie nasladują mamę
o rany wygląda przepysznie! jeszcze nigdy nie próbowałam takiej marmolady ale wyobrażam sobie ten niebiański smak. Czy takie coś można gdzieś kupić bo się chyba z tym nigdzie nie spotkałam? Gosiu masz może zdjęcie tej różyczki jak wygląda żywa tak z ciekawości?
OdpowiedzUsuńWygląda kusząco,a swoją drogą uwielbiam ową marmoladkę w pączkach,po prostu niebo w przysłowiowej gębie!ps.tak na marginesie mam cichutką nadzieję,że poczęstujesz wypiekiem z tą marmoladką:)))
OdpowiedzUsuńmyślę,że z tą marmoladką zrobię naleśniki :)i o ile nic nie stanie na przeszkodzie,oczywiście poczęstuję :))))
OdpowiedzUsuńJak ta róża wygląda na krzaczku- nie mam zielonego pojęcia,koleżanka przyniosła mi ją z działki.jest to ponoć róża jadalna /nie- dzika róża:)osobiście chyba sprawdzę w necie jak wygląda :)
Dzięki Gosia,no kiedyś niestety mówiło się "dzika róża",ale z tym wyjątkiem właśnie,iż jej płatki były jadalne(nawet u mnie przy wejściu do ogródka rośnie,lecz nie jest moja,a i płatki już prawie opadły)....:):)
OdpowiedzUsuńGosiu, nawiazując do Twojego komentarza do posta Rzaby, jestem przekonana,ze jak juz zdecydujesz sie na kotka, będziesz w nim zakochana po uszy! Kot będzie na pewno pasował do "Waszego miejsca na Jaśminowej":)Dom bez kota, to nie prawdziwy dom! Wiem,ze zatrudnieni w słuzbie zdrowia maja "fioła" na punkcie higieny i niechętnie decydują sią na futrzaste, ale uwierz mi koty to wyjatkowo czyste stworzenia! Ich futro pachnie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
siostra Rzaby ( megakociara)
właściwie ,to moja wiedza na temat róży jadalnej jest znikoma,dowiedziałam się w pracy,że dzika to co innego jak jadalna....teraz to już zgłupiałam,może to to samo??poszukam w necie :))
OdpowiedzUsuńnadal zapraszam na degustację:))
siostrzyczko Rzaby-jak wspaniale,że się do mnie odezwałaś:))
ja też jestem kociarą:)i wiele kotów już miałam,a mieszkając z rodzicami nawet koty i psy razem :))
ostatnim kotem była persica Amelka, prześliczna,,,,z różnych powodów oddałam ją, naprawdę w dobre ręce,pojechała daleko w okolice Kielc,a nowa właścicielka przesyła mi co jakiś czas jej zdjęcie :)
a to co piszesz odnośnie higieny,to widzę że teraz fakytycznie główny problem ....ostatnio wytarmosiłam kotka na ulicy,po czym jak zobaczyłam te liczne włoski na moim ubraniu.....ja się chyba starzeję ,ha,ha :)) no i to zagrożenie skakania po stołach,blatach,,,,czy to ,że nic nie mogę zostawić na stole w obawie przed pyszczkiem kota itd,itd....
sama widzisz jak targają mną obawy ,ha,ha :))
moją Amelkę możesz zobaczyć w poście z 22.04.2009 r w szafiarskim blogu :))
pozdrawiam :)
Skakanie po stole to pół biedy! Moja 7-letnia kotka Myszka właśnie dzisiaj nasikała na blat kuchenny! Wytarłam... i życie toczy sie dalej:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,ze nie jest Ci niedobrze na samą myśl o kocich wydalinach na stole:)
Amelka to rzeczywiście szylkretowe cudo! No i ten prosty nosek!Pieknie wyglada w tym szklanym naczyniu...
Aha, i jeszcze jedno...Przyznam się,ze to ja ostatanio pisałam o tym, ze w długich blond włosach bardzo Ci do twarzy.
Pozdrawiam
siostra Rzaby
ha,ha...i życie toczy się dalej :)) no tak...jak widziałaś moja kocica tez skakała po blatach kuchennych i wszelkie naczynia kuchenne nie były jej obce :))i zauważyłam,że wtedy wcale mi to nie przeszkadzało i napewno jakby był następny kot,byłoby tak samo teraz :))
OdpowiedzUsuńa odnośnie blondu,to ja Ci się też przyznam,że stoi już na półce Loreal- ciemny blond złocisty,,,,i za pomocą prep.do ściągania koloru...mam jutro zmienić właśnie kolor włosów :) tylko ciiiiicho,nie mów nikomu:) aczkolwiek mam mieszane uczucia,bo jak zawsze jestem niezdecydowana i nagle zaczęła mi się podobać moja czekolada na głowie :)
Już kojarzę chyba o którą różę chodzi muszę wybrać się na "polowanie" na jej płatki :D
OdpowiedzUsuńBuziaki
marmolada wygląda wybornie :) już czuję jej zapach i smak. Mam w ogródku taką różę, ale jak zakwitła i calutka w kwiatach wyglądała i pachniała pięknie nie mogłam tego zrobić i oskubać jej płatków. :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Ewa
marmolada wygląda smakowicie :)
OdpowiedzUsuńa co do kotka ... no cóz ja tez jestem wielbicielką, a kocie wydaliny to dla mnie nie problem, zwłaszcza,że kotka można bardzo szybko nauczyc załatwiania sie w kuwecie, mamy teraz 4 kotki siedmiotygodniowe i ostatnio podpatrzzyłam, jak sie załatwiaja do kuwety ;) pewnie nasladują mamę