niedziela, 20 listopada 2011

To są moje zbiory dyniowe z tego roku,hodowane od lutego z nasionka :)
Jadalne,oczywiście jemy robiąc zupy i dodając do innych potraw,została jeszcze ta jedna jadalna:
W dniu 16.11.11 byłyśmy w Koźlu u Basi,która zaprosiła nas z racji tego,że przyjechała z Niemiec na parę dni urlopu.Pracuje tam od 3 miesięcy na SORze jako pielęgniarka i opowiadała nam jakie sa różnice w pracy w Polsce i w Niemczech.
Wiele rzeczy nas dziwiło :) np-lekarz jeździ na hulajnodze...bo sa duże odległości.Krew pobierają lekarze-no to jest prawdziwy szok,już widzę,jak u mnie lekarz chwyta za igłę ,probówkę pobiera krew i podaje leki dozylnie...hahaha:) Krew do laboratorium wędruje tam specjalnymi tubami w ścianie/ tez dobre!Pielęgniarka nie odwozi pacjenta na wózku na dany oddział,tylko specjalnie wyznaczony do tego personel-a nie tak jak ja-muszę tracić czas na odprowadzanie pacjenta na oddział,zamiast zajmowac się następnym.Łóżko wjeżdza na Izbę Przyjęc zakryte folią,wymyte,pacjent się kładzie i to już jego-odjeżdza na nim na odział.A nie tak jak ja-odwożę rozklekotaną kozetką.Fartuchy pobiera się za pomoca karty,przyciskając-1x bluza,1x spodnie i już,potem do prania.A nie tak jak u nas-jak oddasz do pralni to możesz go potem nie zobaczyć,pomijając już fakt ,że owy fartuch,bluzę,czy spodnie muszę sobie zakupić przez internet,bo te które przydzielakją z urzędu nie sa tak ładne.No i nie oddaję do pralni,bo mi szkoda ,aby się zgubiły,tylko noszę do domu ,co jest wbrew przepisom,bo przeciez niosę bakterie do domu ,generalnie taki fartuch to materiał zakaźny.
I wiele innych różnic,nie wszystkie na plus dla Niemiec :)

No ,ale ja tam nigdzie nie wyjeżdzam,więc pracuję dalej :)Od pon-piątku,od 7-do 14.35 i jest dobrze :)

A po pracy tak odpoczywam z kotem przed TV
Wogóle nasze koty 14.11.11 odkryły pierwszy raz ,że istnieje coś takiego jak śnieg :

No i nie ma to jak nutella,na odpoczynek po zabawach na śniegu-jak znalazł!




 
19 lat temu urodziłam córkę ...

córuś wszystkiego najlepszego!

3 komentarze:

  1. hmmm ...z tego co piszesz to i i nas sa pewne roznice w pracy pielegniarki bardziej do niemickich podobne niz polskich ;)
    A corce zycze duzo szczescia :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystkiego najlepszego dla córy!!! Udała Ci się:))

    Jak sobie przypomnę pracę w szpitalu, to nie zawsze są ,to miłe wspomnienia...Niestety nasi lekarze nie traktują nas jak partnerów w pracy, a szkoda...i naprawdę nasza szpitalna rzeczywistość wygląda jak 100 lat za murzynami...

    OdpowiedzUsuń
  3. Z poziomu pacjenta mogę dodać do dyskusji słów parę - musiałam ostatnio trochę czasu spędzić w jednej z wrocławskich klinik i przy okazji przyglądałam się jak wyglądają relacje lekarz-pacjent, pielęgniarka-pacjent, lekarz-pielęgniarka. Mówicie o tym, że "lekarze nie traktują Was, jak partnerów". A ja myślę, że sporo w tym winy samych pielęgniarek, które słodzą lekarzom na każdym kroku, mizdrzą się, przypodobują, cieszą głośno z ich cienkich dowcipów, itp.... Smutnie to wyglądało! Mnie to się wcale nie podobało! Jeśli nie będziecie - dziewczyny kochane - same siebie szanować to niestety nie będziecie szanowane i wówczas nie ma mowy o partnerskim traktowaniu. To takie moje skromne przemyślenia (mam nadzieję, ze nikogo nie uraziłam, ale bardziej sprowokowałam do autoanalizy).
    Gosiu spóźnione, ale szczere życzenia z okazji urodzin: Córce (rośnie z niej prawdziwa artystka!) i Tobie, bo masz w tym niemały udział :-D
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń