Mieczyków w tym roku miałam bardzo dużo,są trochę problematyczne,bo się pokładają i to odbiera im cały urok.Powyciągałam je już z ziemi,pozbierałam cebulki ,jak się uda przechowam na wiosnę w garażu.
Królami jesieni w moim ogródku okazały się natomiast astry jednoroczne,które siałam pierwszy raz,ale za rok...muszę mieć ich multum!!
Ten kwiat poniżej nie wiem do dziś jak się nazywa....ma piękne liście,kwiaty jakoś nie pokazały jeszcze całkiem swej urody,ale teraz mają piękne owoce,które pierwszy raz w życiu widzę :
Różyczki,które były w tym roku chyba największym moim rozczarowaniem,bo wydałam na nie kupę kasy...a chyba usmażyłam je na zbyt słonecznym stanowisku-jeszcze nie pożegnały się całkowicie :)
Zaskoczeniem dzisiejszym rannym był ten grzyb,co prawda mało jadalny,ale jaki urodziwy :)
Kulinarnie róznie się działo w ten weekend i dobrze i źle :) Bardzo mi smakowały hamburgery i ciasto kruche z mixem owocowym pod kołderką z kruszonki,podane z sosem malinowo-maskarponowym i bitą smietaną :)) powiadziane ,jakbym w Master Szefie brała udział :))
Maliny do sosu z ogródka,sos wyszedł przepyszny,pierwszy raz robiłam,ale czuję ,że ta ciepła rozkosz zagości na zawsze w jadłospisie :)
aż się obśliniłam na końcu! na wieczór mi takiego smaka narobiłaś!:D
OdpowiedzUsuńmieczyki pamiętam u babci były...tylko nie takie kolorowe...i astry...
a ja u mojej babci to tylko warzywniak pamiętam,a co dalej to już nie wiem :)
OdpowiedzUsuńszykuje się ładna pogoda w następnym tygodniu, więc nacieszysz się jeszcze kwiatami:)))
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu:*
nawet miałam iść w góry z koleżankami,ale coś zebrać się nie mogły i mnie wkurzyły !!
OdpowiedzUsuń8-)