W świąteczną środę obudziłam się z silnym pragnieniem pobiegania.Łącznie więc zaliczyłam 30min50 s biegu,gdzie zrobiłam tylko 4,38 km i spalone 279 kalorie.
Doliczyć trzeba jeszcze przedobiedni spacer po pięknym kozielskim parku,czyli mało obżarstwa ,więcej ruchu.Na 20.00 idziemy na przedpremierowy pokaz filmu z boskim Leo "Wilk z Wall Street "
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
To Ty jesteś czynna kobieta! A ja myślałam, że leżysz i bezkarnie sie objadasz z myślą, że wybiegasz po świętach;))
OdpowiedzUsuńoj to jesteście jednymi z nielicznych, którzy ruszają się w święta zza stołu lub sprzed telewizora :)
OdpowiedzUsuńTara-a leżec...to też leżałam,nie powiem :))
OdpowiedzUsuńMelisa-nie,akurat biegaczy i spacerowiczów to widziałam sporo :)
i sama się dziwiłam
leżałaś, ale już myślałaś o bieganiu;))
OdpowiedzUsuńTara...ja biegam bo "muszem"
OdpowiedzUsuńPrzyjemność to taki tylko odpad chwilowy :))