Pierwszy dzień w pracy po urlopie zaliczony...aczkolwiek lekko nie było i to nie ze wzgl na nadmiar pracy,ale temperaturę otoczenia,co za upał !!
Taki sam upał był przez cały weekend,który spędzaliśmy na weselu naszej kruszynki Marlenki.
Wyjechaliśmy w czwórkę z rana,zaraz po godz7. Nawigacja pokazywała czas przyjazdu 13.30.Jechało się wspaniale..do czasu,aż w aucie coś nie walnęło i juz jechało się tylko 20km/h.
Znaleźć w sobotę mechanika samochodowego ,żeby sprawdził o co kaman nie było łatwo,ale się udało !! ale co z tego,skoro pan mechanik z rękami w kieszeniach zrobił lekkie oględziny i stwierdził,że nam nie pomoże.
W oczekiwaniu na lawetę schowaliśmy się w cieniu pod drzewami :)
Normalnie bosko :))
Na godz 15 nie było już szans,aby dojechać..
Ale faceci tak czasami mają,że się nie poddają,wiec jeszcze raz pogrzebali pod maską i w pewnej chwili K mówi-wsadź tą rurę tutaj...i jedziemy dalej.I tak się stało :)) Niniejszym K został naszym bohaterem :))
Nasza czwórka po zakwaterowaniu się na miejscu w hotelu:
My wskoczyliśmy w nasze dyżurne weselne ciuszki.Mam świadków,że chciałam zmienić kreację,szukałam coś wyjątkowego na lans...nie wyszło,makijaż tez zerowy / żeby nie przyćmił mojej urody ,oczywiście:)
Do kościoła wpadliśmy tylko 2 minuty spóźnieni.
Jak dla mnie te uroczyste chwile trochę ksiądz spaprał,pomijam fakt ,że był stary i dość bełkotał,ale stworzył nie wiedzieć po co -taaaaką smutną atmosferę...ja myślałam,że to powinno się radować i cieszysz a nie smucić i zamartwiać.No ale taka już odwieczna przypadłość kościoła katolickiego.
Potem było już tylko wesoło :)
Najmocniejszym punktem na weselu było jedzenie...co za pyszności :)) I co za ilości.Potrawy serwowane co 2h + szwedzkie stoły :)
Najsłabszym ogniwem była pogoda...a raczej istne PIEKŁO !! oraz megaloman didżej ze swoją tragiczną muzyką,zabawami i dziwacznymi pomysłami :))
O godz 2 ściągnęłam mój najedzony brzuch i obolałe nogi do hotelu,by na 13 znowu powrócić na poprawiny :)
Nie obyło się bez pamiątkowych zdjęć:)
Z rodzicami Pani Młodej / kuzyn od R z żoną :
Z mamą i siostrą Pani Młodej :
Uwielbiam tę rodzinkę na maxa :)) Szkoda,że to nie moja :(
Powrót do domu też z przebojami samochodowymi,bez komentarza...
We wrześniu następne wesele,na szczęście na miejscu,można w razie czego rowerem podskoczyć :)
Nowe otwarcie newslettera!
6 godzin temu
Ważne, ze mimo tych wszystkich niedogodności wesele się udało :) Świetnie wyglądałaś! :)
OdpowiedzUsuńwesele się udało,ja tam nie wyglądałam świetnie tylko zwyczajnie :))
UsuńNo to mieliście przygody:-) Sama za trzy tygodnie idę na wesele i koncepcji co do sukienki żadnych :-(. Dojrzałam u Ciebie fajne buciki, szkoda, że nie ma zbliżenia. Stół weselny wprost ugina się od pyszności, to musiała być niezła pokusa :-)) Pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńno to już czekam w co tam się wystroisz :))
Usuńta pokusa to czysta przyjemność więc nawet się nie powstrzymywałam :))
Nienawidzę wesel! Jak dla mnie synonim totalnego kiczu! No, może z wyjątkiem jedzenia...;)
OdpowiedzUsuńja nie cierpię wesel !
Usuńno ,ale nie rozpatrywałabym w kategoriach kiczu,zupełnie.
co za nuda...tak samo jest z chrzcinami,komuniami... cóż może być kreatywnego w kościelnych imprezach :)
no chyba,że spotkanie z ludźmi,których sie lubi /szkoda,że w takich okolicznościach/ i jedzenie właśnie :)
Cieszę się ,że mamy takie same zdanie :)
Usuń:):) ja pamietam , je jechałam na ślub najlepszego przyjaciela i .... Tez dopaly nas problemy drogowe objazdy i korki .. Tyle ze mieliśmy mniej szczęścia . ślub był cywilny więc po kwadransie było po wszystkim , za to wesele jedno z najlepszyc na jakich byłam . A wogole to nie znoszę wesel i tych durnych zabaw w przerwie tańców ;) , kościołów tez nie lubie ...
OdpowiedzUsuńZa to lubie Ciebie , za taką normalność , uśmiech i ... Ze bez makijażu tez ci sie zdąża... Szczerze ,zawsze sie dziwie ,jak ktoś może sobie kłaść podklad na twarz w upał .... Albo wogole latem ... Ja pomykam sobie taka naturalka ostatnio ;)
I zawsze sie zastanawiam ile ty masz wzrostu , bo zawsze jestes mniejsza od wszyskich :)
UsuńAnia,mi bez makijażu sie nie zdarza...bo ja po prostu zawsze jestem bez makijażu !
Usuńa wzrost mam 162 cm,więc większość ludzi jest wyższych :)))
Oj, Gosiu, bez przesady! 162cm to nie jest niski wzrost dla kobiety!
UsuńZ tym makijażem to Ci zazdroszczę. Ja nawet śmieci nie wyrzucam bez tapety :( Cóz, taka cera ...buuuu
Hahaha, ode mnie byłabyś wyższa:D
UsuńAnonim-to skończ z tym, to Twoja cera i nikomu nic do tego,nie będziesz przeciez żyła dla obcych ludzi
UsuńŁatwo powiedzieć,Gosiu... Wiecznie jakieś pryszcze, opryszczki, przebarwienia, zaczerwienienia...Muszę to tuszować. Inna sprawa,ze lubię grzebać przy twarzy, coś tam wycisnę, coś podrapię ;(
UsuńNo toś nie taka mała :) ja mam 164 ;)
UsuńAnonim-to od dziś nie grzeb przy twarzy :))) i zwróć uwagę na dietę ,koniecznie! więcej warzyw i owoców,poczytaj o witarianiźmie,diecie raw,zobacz sobie filmiki na you tube
UsuńAnia-i znowu jesteś do przodu !
Czyli w sumie niewiele się wzrostem różnimy - ja 158:D
Usuńcudnie i bosko :) wszystko dobrze się skończyło i widzę, że zabawa była udana :)
OdpowiedzUsuńa ksiądz, który smuci na ślubie powinien być odsunięty od prowadzenia takich uroczystości i tyle! :)
a księża zazwyczaj przynudzają w takich miejscach,dlatego się z nimi nie spotykam
Usuńnajciekawsze było jak coś mówił o odcięciu pępowiny,jakby coś o tym wiedział
może wiedział :) wiesz jak bywa... :)
Usuńhaha
Usuńno tak,bo oni jak odcinają to dość wcześnie :)
i tu faktycznie mogą dawać rady jak to zrobić łatwo,miło i przyjemnie
masz rację !
Teraz to chyba jakiś sezon na te śluby jest O.o
OdpowiedzUsuńBo ludzie pod wpływem upałów robią różne, nierozsądne rzeczy ;)
Usuńmyślę,że tak jak zawsze :))a w lato chyba jeszcze chętniej :)
UsuńAle bym sobie potańczyła na jakimś weselu...:D Wytańczyłaś się za mnie!!!
OdpowiedzUsuńCo prawda za sukienkę masz opiernicz, hehehe, za to, że nowej se nie sprawiłaś! Zawsze tak opierniczam przyjaciółkę, bo tez zakłada żelazny zestaw weselny;))
Choć Twój Gosia jest bardzo elegancki! Wcale nie jestem na nie:D
Panna Młoda miała śliczna suknię! W moim stylu!!!!
I miejsce wydaje się klimatyczne... Chyba zadowolona była:))
A przeboje w podróży, to mieliście niezłe;))
nie,no...fajnie jest uskuteczniać taki żelazny zestaw weselny :) i jakie to ekologiczne :)
Usuńale faktycznie przymierzałam parę rzeczy,a że nie mam ciśnienia to nie kupiłam,wolę nabywać coś na co dzień czy chociażby do biegania,taka się robię praktyczna :)
hehehe, to prawda...o naturę trzeba dbać... :D
Usuńale ja zawsze lubię sobie coś nowego kupić z takiej okazji... może dlatego, że tak rzadko je miewam;)
Ale bym sobie potanczyła na jakimś weselu. Ja mam jeszcze większość przed sobą, dopiero jak moi znajomi zaczną sie zbierać do małżeństw będzie co robić :) piękna suknia ślubna!
OdpowiedzUsuńOj uwierz.... Nie potanczylabys aż tak ;))
OdpowiedzUsuńTo była wyjątkowa muzyka...
nie mów, że disco polo?:D
UsuńTara, a na co liczyłaś? Nie wiem, o co chodzi, ale nawet młodzież obecnie bawi się przy disco polo! Bezguście muzyczne.
Usuńniby o gustach się nie rozmawia,ale sa pewne granice :)
Usuńjaki to był styl muzyki,tego najstarsi górale nie wiedzą :) coś podobnego jak w moim lokalnym radiu :)
aczkolwiek didżej starał się ,nie można powiedziec,ma dar do rozruszania ludzi,tylko nasze poczucie estetyki rozrywkowej się rozminęło :)
Ja mogę tańczyć do wszystkiego, nawet do disco polo, ale właśnie są pewne granice:D Jak mi puszczą przez godzinę "ramtamtam", to nie zdzierżę!
UsuńGosia, chyba rozumiem o czym mówisz. Byłam raz na Andrzejkach, gdzie grała orkiestra... No właśnie do teraz nie wiem co... Bo jak zagrali znany przebój i ja dopiero w połowie łapałam, że chyba to znam, to znaczy, że nie było dobrze;))
Lepiej tego nie mogłaś opisać ;))
OdpowiedzUsuńha, ha no tak niektórzy księża tak mają, ja też uważam że lepiej się weselić, a nie smucić!
Ale po uśmiechu widzę, że się dobrze bawiłaś ;)
a tak,tak...bawiłam się dobrze,pierwsza klasa :)
Usuń.....Gosia rodziny się nie wybiera,ona po prostu jest, najważniejsze iż wszystko się udało,a to co Ci się nie podobało to się wytnie haha;)
OdpowiedzUsuńnie napisałam w kontekście mojej rodziny,która jest ,tylko ,,że uwielbiam Anię z jej rodzinką
Usuńsuper wesele :) i zdjecia z Chorwacji z poprzedniego posta! :)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)))
UsuńTakie przygody wyprowadzają z równowagi, ale po latach będzie co wspominać :)
OdpowiedzUsuńA nie... Ja muszę mieć cięższy kaliber,żeby mnie wyprowadzić z równowagi, to jeszcze pikuś ;))
OdpowiedzUsuńAle opony w drodze powrotnej troszkę Cie z tej równowagi wyprowadzały :)
Usuńa tak !!!!
Usuń........jak zauważyłaś nawet o tym nie wspomniałam hahaha
bo to już nie była ciężka przygoda weselna
to był istny horror drogowy :))
p.s
Usuńkiedy znowu z nami jedziecie ????????
:D Na szczęście wszystko skończyło się dobrze!!! A weseliska to ja uwielbiam baaaaardzo!!! Że tez nikt ze znajomych nie chce się weselić!!!!
OdpowiedzUsuńP.S. Serdecznie dziękuje za odwiedziny :D
zaproszenie może przyjść w najmniej oczekiwanym momencie :))
Usuńbądź czujna!
Świetna relacja!!!
OdpowiedzUsuń:):)
Usuń