poniedziałek, 21 lipca 2014

Pierwszy dzień w pracy po urlopie zaliczony...aczkolwiek lekko nie było i to nie ze wzgl na nadmiar pracy,ale temperaturę otoczenia,co za upał !!
Taki sam upał był przez cały weekend,który spędzaliśmy na weselu naszej kruszynki Marlenki.
Wyjechaliśmy w czwórkę z rana,zaraz po godz7. Nawigacja pokazywała czas przyjazdu 13.30.Jechało się wspaniale..do czasu,aż w aucie coś nie walnęło i juz jechało się tylko 20km/h.
Znaleźć w sobotę  mechanika samochodowego ,żeby sprawdził o co kaman nie było łatwo,ale się udało !! ale co z tego,skoro pan mechanik z rękami w kieszeniach zrobił lekkie oględziny i stwierdził,że nam nie pomoże.
W oczekiwaniu na lawetę schowaliśmy się w cieniu pod drzewami  :)
Normalnie bosko :))
Na godz 15 nie było już szans,aby dojechać..
Ale faceci tak czasami mają,że się nie poddają,wiec jeszcze raz pogrzebali pod maską i w pewnej chwili K mówi-wsadź tą rurę tutaj...i jedziemy dalej.I tak się stało :)) Niniejszym K został naszym bohaterem :))
Nasza czwórka po zakwaterowaniu się na miejscu w hotelu:

My wskoczyliśmy w nasze dyżurne weselne ciuszki.Mam świadków,że chciałam zmienić kreację,szukałam coś wyjątkowego na lans...nie wyszło,makijaż tez zerowy / żeby nie przyćmił mojej urody ,oczywiście:)
Do kościoła wpadliśmy tylko 2 minuty spóźnieni.
Jak dla mnie te uroczyste chwile trochę ksiądz spaprał,pomijam fakt ,że był stary i dość bełkotał,ale stworzył  nie wiedzieć po co -taaaaką smutną atmosferę...ja myślałam,że to powinno się radować i cieszysz a nie smucić i zamartwiać.No ale taka już odwieczna przypadłość kościoła katolickiego.
Potem było już tylko wesoło :)

Najmocniejszym punktem na weselu było jedzenie...co za pyszności :)) I co za ilości.Potrawy serwowane co 2h + szwedzkie stoły :)



Najsłabszym ogniwem była pogoda...a raczej istne PIEKŁO !! oraz megaloman didżej ze swoją tragiczną muzyką,zabawami i dziwacznymi pomysłami :))

O godz 2 ściągnęłam mój najedzony brzuch i obolałe nogi do hotelu,by na 13 znowu powrócić na poprawiny :)
Nie obyło się bez pamiątkowych zdjęć:)

Z rodzicami Pani Młodej / kuzyn od R z żoną :
Z mamą i siostrą Pani Młodej :
Uwielbiam tę rodzinkę na maxa :)) Szkoda,że to nie moja :(
Powrót do domu też z przebojami samochodowymi,bez komentarza...
We wrześniu następne wesele,na szczęście na miejscu,można w razie czego rowerem podskoczyć :)

48 komentarzy:

  1. Ważne, ze mimo tych wszystkich niedogodności wesele się udało :) Świetnie wyglądałaś! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wesele się udało,ja tam nie wyglądałam świetnie tylko zwyczajnie :))

      Usuń
  2. No to mieliście przygody:-) Sama za trzy tygodnie idę na wesele i koncepcji co do sukienki żadnych :-(. Dojrzałam u Ciebie fajne buciki, szkoda, że nie ma zbliżenia. Stół weselny wprost ugina się od pyszności, to musiała być niezła pokusa :-)) Pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no to już czekam w co tam się wystroisz :))
      ta pokusa to czysta przyjemność więc nawet się nie powstrzymywałam :))

      Usuń
  3. Nienawidzę wesel! Jak dla mnie synonim totalnego kiczu! No, może z wyjątkiem jedzenia...;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja nie cierpię wesel !
      no ,ale nie rozpatrywałabym w kategoriach kiczu,zupełnie.
      co za nuda...tak samo jest z chrzcinami,komuniami... cóż może być kreatywnego w kościelnych imprezach :)
      no chyba,że spotkanie z ludźmi,których sie lubi /szkoda,że w takich okolicznościach/ i jedzenie właśnie :)

      Usuń
    2. Cieszę się ,że mamy takie same zdanie :)

      Usuń
  4. :):) ja pamietam , je jechałam na ślub najlepszego przyjaciela i .... Tez dopaly nas problemy drogowe objazdy i korki .. Tyle ze mieliśmy mniej szczęścia . ślub był cywilny więc po kwadransie było po wszystkim , za to wesele jedno z najlepszyc na jakich byłam . A wogole to nie znoszę wesel i tych durnych zabaw w przerwie tańców ;) , kościołów tez nie lubie ...

    Za to lubie Ciebie , za taką normalność , uśmiech i ... Ze bez makijażu tez ci sie zdąża... Szczerze ,zawsze sie dziwie ,jak ktoś może sobie kłaść podklad na twarz w upał .... Albo wogole latem ... Ja pomykam sobie taka naturalka ostatnio ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I zawsze sie zastanawiam ile ty masz wzrostu , bo zawsze jestes mniejsza od wszyskich :)

      Usuń
    2. Ania,mi bez makijażu sie nie zdarza...bo ja po prostu zawsze jestem bez makijażu !
      a wzrost mam 162 cm,więc większość ludzi jest wyższych :)))

      Usuń
    3. Oj, Gosiu, bez przesady! 162cm to nie jest niski wzrost dla kobiety!
      Z tym makijażem to Ci zazdroszczę. Ja nawet śmieci nie wyrzucam bez tapety :( Cóz, taka cera ...buuuu

      Usuń
    4. Hahaha, ode mnie byłabyś wyższa:D

      Usuń
    5. Anonim-to skończ z tym, to Twoja cera i nikomu nic do tego,nie będziesz przeciez żyła dla obcych ludzi

      Usuń
    6. Łatwo powiedzieć,Gosiu... Wiecznie jakieś pryszcze, opryszczki, przebarwienia, zaczerwienienia...Muszę to tuszować. Inna sprawa,ze lubię grzebać przy twarzy, coś tam wycisnę, coś podrapię ;(

      Usuń
    7. No toś nie taka mała :) ja mam 164 ;)

      Usuń
    8. Anonim-to od dziś nie grzeb przy twarzy :))) i zwróć uwagę na dietę ,koniecznie! więcej warzyw i owoców,poczytaj o witarianiźmie,diecie raw,zobacz sobie filmiki na you tube
      Ania-i znowu jesteś do przodu !

      Usuń
    9. Czyli w sumie niewiele się wzrostem różnimy - ja 158:D

      Usuń
  5. cudnie i bosko :) wszystko dobrze się skończyło i widzę, że zabawa była udana :)
    a ksiądz, który smuci na ślubie powinien być odsunięty od prowadzenia takich uroczystości i tyle! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a księża zazwyczaj przynudzają w takich miejscach,dlatego się z nimi nie spotykam
      najciekawsze było jak coś mówił o odcięciu pępowiny,jakby coś o tym wiedział

      Usuń
    2. może wiedział :) wiesz jak bywa... :)

      Usuń
    3. haha
      no tak,bo oni jak odcinają to dość wcześnie :)
      i tu faktycznie mogą dawać rady jak to zrobić łatwo,miło i przyjemnie
      masz rację !

      Usuń
  6. Teraz to chyba jakiś sezon na te śluby jest O.o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ludzie pod wpływem upałów robią różne, nierozsądne rzeczy ;)

      Usuń
    2. myślę,że tak jak zawsze :))a w lato chyba jeszcze chętniej :)

      Usuń
  7. Ale bym sobie potańczyła na jakimś weselu...:D Wytańczyłaś się za mnie!!!
    Co prawda za sukienkę masz opiernicz, hehehe, za to, że nowej se nie sprawiłaś! Zawsze tak opierniczam przyjaciółkę, bo tez zakłada żelazny zestaw weselny;))
    Choć Twój Gosia jest bardzo elegancki! Wcale nie jestem na nie:D
    Panna Młoda miała śliczna suknię! W moim stylu!!!!
    I miejsce wydaje się klimatyczne... Chyba zadowolona była:))
    A przeboje w podróży, to mieliście niezłe;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie,no...fajnie jest uskuteczniać taki żelazny zestaw weselny :) i jakie to ekologiczne :)
      ale faktycznie przymierzałam parę rzeczy,a że nie mam ciśnienia to nie kupiłam,wolę nabywać coś na co dzień czy chociażby do biegania,taka się robię praktyczna :)

      Usuń
    2. hehehe, to prawda...o naturę trzeba dbać... :D
      ale ja zawsze lubię sobie coś nowego kupić z takiej okazji... może dlatego, że tak rzadko je miewam;)

      Usuń
  8. Ale bym sobie potanczyła na jakimś weselu. Ja mam jeszcze większość przed sobą, dopiero jak moi znajomi zaczną sie zbierać do małżeństw będzie co robić :) piękna suknia ślubna!

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj uwierz.... Nie potanczylabys aż tak ;))
    To była wyjątkowa muzyka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie mów, że disco polo?:D

      Usuń
    2. Tara, a na co liczyłaś? Nie wiem, o co chodzi, ale nawet młodzież obecnie bawi się przy disco polo! Bezguście muzyczne.

      Usuń
    3. niby o gustach się nie rozmawia,ale sa pewne granice :)
      jaki to był styl muzyki,tego najstarsi górale nie wiedzą :) coś podobnego jak w moim lokalnym radiu :)
      aczkolwiek didżej starał się ,nie można powiedziec,ma dar do rozruszania ludzi,tylko nasze poczucie estetyki rozrywkowej się rozminęło :)

      Usuń
    4. Ja mogę tańczyć do wszystkiego, nawet do disco polo, ale właśnie są pewne granice:D Jak mi puszczą przez godzinę "ramtamtam", to nie zdzierżę!
      Gosia, chyba rozumiem o czym mówisz. Byłam raz na Andrzejkach, gdzie grała orkiestra... No właśnie do teraz nie wiem co... Bo jak zagrali znany przebój i ja dopiero w połowie łapałam, że chyba to znam, to znaczy, że nie było dobrze;))

      Usuń
  10. Lepiej tego nie mogłaś opisać ;))
    ha, ha no tak niektórzy księża tak mają, ja też uważam że lepiej się weselić, a nie smucić!
    Ale po uśmiechu widzę, że się dobrze bawiłaś ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a tak,tak...bawiłam się dobrze,pierwsza klasa :)

      Usuń
  11. .....Gosia rodziny się nie wybiera,ona po prostu jest, najważniejsze iż wszystko się udało,a to co Ci się nie podobało to się wytnie haha;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie napisałam w kontekście mojej rodziny,która jest ,tylko ,,że uwielbiam Anię z jej rodzinką

      Usuń
  12. super wesele :) i zdjecia z Chorwacji z poprzedniego posta! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Takie przygody wyprowadzają z równowagi, ale po latach będzie co wspominać :)

    OdpowiedzUsuń
  14. A nie... Ja muszę mieć cięższy kaliber,żeby mnie wyprowadzić z równowagi, to jeszcze pikuś ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale opony w drodze powrotnej troszkę Cie z tej równowagi wyprowadzały :)

      Usuń
    2. a tak !!!!
      ........jak zauważyłaś nawet o tym nie wspomniałam hahaha
      bo to już nie była ciężka przygoda weselna
      to był istny horror drogowy :))

      Usuń
    3. p.s
      kiedy znowu z nami jedziecie ????????

      Usuń
  15. :D Na szczęście wszystko skończyło się dobrze!!! A weseliska to ja uwielbiam baaaaardzo!!! Że tez nikt ze znajomych nie chce się weselić!!!!
    P.S. Serdecznie dziękuje za odwiedziny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zaproszenie może przyjść w najmniej oczekiwanym momencie :))
      bądź czujna!

      Usuń