Fajny długi weekend się zbliża a tu pada :(
Mieliśmy zaplanowane na sobotę wyjazd w góry,a tu pada :(
Z Lucusiem wciąż jeżdżę na zastrzyki,co drugi dzień,znowu zapalenie pęcherza ma kociak,a co gorsza przez weekend muszę dać mu dwa w domu.Nie jest to problem,problemem jest-kto mi go przytrzyma ?Pomocy znikąd :)
Dziś wieczorem przyjechali goście :)
Na szczęście Lucuś wraca do zdrowia jak błyskawica,oby tylko znowu nie na miesiąc,jak zazwyczaj.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Biedny kocurek :( szkoda, że musi się tak męczyć. U mnie też będzie niedługo kiciak mam nadzieję, że będzie zdrowo się chował.
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedzinki i zapraszam częściej :)
Pozdrowionka
eM
Życzę tez zdrówka nowemu kociaki,pewnie będzie wszystko super!
Usuńfajny blog....pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki!
UsuńZdrowka dla Kotusia, i moze uda sie jednak w te gory na weekend wyskoczyc.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla biegaczki od rowerowiczki:)
No na pewno podejmę próbę wyskoczenia w góry ;))
UsuńMyślimy o okolicach Beskidu Śląskiego
My jak musimy dac dla kota zastrzyk, to owijamy go w przescierdalo, tak ze wystaje tylko glowa, dzieki temu nie ucieka i nie drapie lapami. Oczywiscie ktos go musi w tym przescieradle trzymac, a ktos inny daje zastrzyk w szyje. To jest rada od naszego weterynarza.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Teresa
Dziękuję Ci,że się podzieliłas swoim sposobem.Ale jakoś dla mnie jest on zbyt drastyczny,to musi być straszne dla kota,takie ubezwłasnowolnienie.Myślę że samo przytrzymanie wystarczy,zobaczymy.
UsuńOj biedny ten Lucuś,bo sama byłam świadkiem jak mu to doskwiera:(.........kochany kiciuś!
OdpowiedzUsuńjuż zdrowy w sumie,ale iniekcje mają trwać 2 tyg,to dalej dajemy.Może tamte nawroty to efekt właśnie zbyt krótkiego / co prawda na zlecenie lekarza/ leczenia
UsuńTo fajnie!
UsuńTeraz wygląda na to,że prawie każdego dnia będziecie mieli gości;).............jutro następni;);)
OdpowiedzUsuńno właśnie....rosół już zrobiony,trzeba by zabrać się za ciasto :))
UsuńZapomniałam dodać,że siostra Roberta to b.ładna kobieta,zresztą zawsze ją postrzegałam w ten sposób.
OdpowiedzUsuńTylko... taka jakaś ( przepraszam) naburmuszona i spoglądająca groźnie spod byka :/
Usuńhaha :)
Usuńno to się ucieszy,że tu o niej tak rozmawiamy :))
Bardzo lubię kociaki chętnie bym Tobie pomogła w trzymaniu ale ciutek za daleko mam. Może jednak pogoda się zmieni:}} i wypalą Wam góry
OdpowiedzUsuńe tam,daleko-daleko,dla chcącego nic trudnego :)
Usuńjakbyś już się zdecydowała na samolot,to byśmy to ogarnęły na pewno :)
Mój kotek jest zdrowy jak ryba! CHyba, ale obserwując go jak lata po drzewach, za ptakami skacze z balkonu, to chyba ma się dobrze ;)
OdpowiedzUsuń