Dużo w tym tygodniu prac w ogródku,apogeum przeżywają maliny.Zbieram ich na prawdę duże ilości.
Zebrałam tez już do końca buraczki,będą chyba na soki z jabłkami i marchewką ,wysprzątane tez już po pomidorach,nie były udane w tym roku.
Udały się za to ziółka,dodaję na bieżąco do potraw,trzeba będzie coś zrobić z nimi na zimę,pomrozić,czy wysuszyć....jakiś pomysł znaleźć.
We wtorek R był u córy w Warszawie cały dzień,ja z tej wyprawy dostałam smakołyki.
W piątek wieczorem byłam na wieczorze autorskim,poświęconym wydaniu książki,którą napisał mój kolega,z zawodu lekarz,a obecnie prezydent naszego miasta.Było sympatycznie,ciepło i wzruszająco ...Gościem specjalnym była Emilia Krakowska,która świetnie rozładowała poważną atmosferę na samym początku swoim poczuciem humoru :)
Książka jest wspomnieniem rozmów z pacjentami...którzy już odeszli.
Przesłanie spotkania i książki jest takie...żeby zatrzymać się na chwilę..zrozumieć co jest w życiu ważne.
Wczoraj walczyliśmy przy studni chłonnej do rynny przy naszym domu...to znaczy moja walka polegała na filmowaniu i pstrykaniu zdjęć :)
Niedziela cały dzień w domu,nie narzekam :)
Jeśli o bieganie chodzi, to w sierpniu,a właściwie od 10tego ogólny kilometraż tylko 25,32 km,czyli bardzo malutko,rekord wciąż należy do czerwca :)
Maliny oj takie to bym zjadła ... Jak byliśmy w Pl to sezon dopiero sie zaczynał ...
OdpowiedzUsuńMoje chyba późne, malin to jest wiele odmian ;) mam już nawet trochę pomrozonych, ale zimy chyba nie doczekają ;)
UsuńTak apetycznie zrobiłaś zdjęcia malin że ma się je ochotę capnąć i zjeść :}}}Lubie takie książki które coś zostawiają po ich przeczytaniu i długo się je pamięta
OdpowiedzUsuńO ocenę jeszcze mi za wcześnie, całej jeszcze nie przeczytałam
UsuńMocne i ważne tematy...
Zdjęcia komórką wyszły piękne :) maliny apetyczne i w ogóle atmosfera postu taka... nie umiem nazwać.. relaksująca...
OdpowiedzUsuńTak mówisz? Relaksująca, to fajnie... bo to tylko zbiór tego co się u mnie dzieje
UsuńMalinki prosto z krzaczka… już czuję ich smak. W sklepie nie kupuję bo robali pełno tfuuuu.
OdpowiedzUsuńA tu myślisz,że nie ma u mnie robali? Dopiero sama natura,prosto z krzakach rzadko jem ;)
UsuńWydaje mi się wręcz, że te w sklepie są pozbawione zyjatek ;)
Czekoladki od Wedla;)) Mily gest.
OdpowiedzUsuńMiły, tuczacy gest ;))
UsuńTakie malinki to u mnie w ogródki też rosną ;)
OdpowiedzUsuńNo to pstrykanie zdjęć dziury bardzo udane ;))
Tak,z dziury jest pełna dokumentacja
UsuńKobylaste te Twoje maliny :)
OdpowiedzUsuńNie wszystkie,ale bywają ;))
Usuńcoś czuję, że będą soki malinowe na zimę :))
OdpowiedzUsuńksiążka zapowiada się ciekawie. z chęcią bym przeczytała
A na soki jakoś mi szkoda, na bieżąco i trochę pomrozilam
OdpowiedzUsuńNareszcie jestem!!! Lapek naprawiony, wróciłam z wakacji!
OdpowiedzUsuńMatko...ile mam zaległości...
U Ciebie Gosia juz takie maliny! Ale wielka ta jedna! Musi być słodka:D
U mnie z bieganiem kiepsko... wyleniłam się na wyjazdach;)
Książka musi być ciekawa..Ale smutna...
ja tez ni biegam jak kiedyś,sporadycznie :)
Usuńale biorę się na jesień i za Ciebie trzymam kciuki tez :)
Też się wezmę jak już spróbowałam;)
UsuńDopiero dzisiaj odwiedziłam Ciebie :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się tutaj podoba!!:)
Maliny dorodne,moje mniej ...(bo też mam kilka krzaczków :))
Książka bardzo mnie zaciekawiła..
Pozdrawiam i będę częstym gościem :D
______________________________
www.stylowo40.blogspot.com
dziękuję Ci Iwona :))
OdpowiedzUsuń