niedziela, 31 sierpnia 2014

Zdjęcia z ubiegłego tygodnia ,robione komórką :
Dużo w tym tygodniu prac w ogródku,apogeum przeżywają maliny.Zbieram ich na prawdę duże ilości.


Zebrałam tez już do końca buraczki,będą chyba na soki z jabłkami i marchewką ,wysprzątane tez już po pomidorach,nie były udane w tym roku.
Udały się za to ziółka,dodaję na bieżąco do potraw,trzeba będzie coś zrobić z nimi na zimę,pomrozić,czy wysuszyć....jakiś pomysł znaleźć.

We wtorek R był u córy w Warszawie cały dzień,ja z tej wyprawy dostałam smakołyki.

W piątek wieczorem byłam na wieczorze autorskim,poświęconym wydaniu książki,którą napisał mój kolega,z zawodu lekarz,a obecnie prezydent naszego miasta.Było sympatycznie,ciepło i wzruszająco ...Gościem specjalnym była Emilia Krakowska,która świetnie rozładowała poważną atmosferę na samym początku swoim poczuciem humoru :)
Książka jest wspomnieniem rozmów z pacjentami...którzy już odeszli.
Przesłanie spotkania i książki jest takie...żeby zatrzymać się na chwilę..zrozumieć co jest w życiu ważne.

Wczoraj walczyliśmy przy studni chłonnej do rynny przy naszym domu...to znaczy moja walka polegała na filmowaniu i pstrykaniu zdjęć :)
Niedziela cały dzień w domu,nie narzekam :)
Jeśli o bieganie chodzi, to w sierpniu,a właściwie od 10tego ogólny kilometraż tylko 25,32 km,czyli bardzo malutko,rekord wciąż należy do czerwca :)

21 komentarzy:

  1. Maliny oj takie to bym zjadła ... Jak byliśmy w Pl to sezon dopiero sie zaczynał ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje chyba późne, malin to jest wiele odmian ;) mam już nawet trochę pomrozonych, ale zimy chyba nie doczekają ;)

      Usuń
  2. Tak apetycznie zrobiłaś zdjęcia malin że ma się je ochotę capnąć i zjeść :}}}Lubie takie książki które coś zostawiają po ich przeczytaniu i długo się je pamięta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ocenę jeszcze mi za wcześnie, całej jeszcze nie przeczytałam
      Mocne i ważne tematy...

      Usuń
  3. Zdjęcia komórką wyszły piękne :) maliny apetyczne i w ogóle atmosfera postu taka... nie umiem nazwać.. relaksująca...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak mówisz? Relaksująca, to fajnie... bo to tylko zbiór tego co się u mnie dzieje

      Usuń
  4. Malinki prosto z krzaczka… już czuję ich smak. W sklepie nie kupuję bo robali pełno tfuuuu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tu myślisz,że nie ma u mnie robali? Dopiero sama natura,prosto z krzakach rzadko jem ;)
      Wydaje mi się wręcz, że te w sklepie są pozbawione zyjatek ;)

      Usuń
  5. Czekoladki od Wedla;)) Mily gest.

    OdpowiedzUsuń
  6. Takie malinki to u mnie w ogródki też rosną ;)
    No to pstrykanie zdjęć dziury bardzo udane ;))

    OdpowiedzUsuń
  7. Kobylaste te Twoje maliny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. coś czuję, że będą soki malinowe na zimę :))
    książka zapowiada się ciekawie. z chęcią bym przeczytała

    OdpowiedzUsuń
  9. A na soki jakoś mi szkoda, na bieżąco i trochę pomrozilam

    OdpowiedzUsuń
  10. Nareszcie jestem!!! Lapek naprawiony, wróciłam z wakacji!
    Matko...ile mam zaległości...
    U Ciebie Gosia juz takie maliny! Ale wielka ta jedna! Musi być słodka:D
    U mnie z bieganiem kiepsko... wyleniłam się na wyjazdach;)

    Książka musi być ciekawa..Ale smutna...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja tez ni biegam jak kiedyś,sporadycznie :)
      ale biorę się na jesień i za Ciebie trzymam kciuki tez :)

      Usuń
    2. Też się wezmę jak już spróbowałam;)

      Usuń
  11. Dopiero dzisiaj odwiedziłam Ciebie :)
    Bardzo mi się tutaj podoba!!:)

    Maliny dorodne,moje mniej ...(bo też mam kilka krzaczków :))

    Książka bardzo mnie zaciekawiła..

    Pozdrawiam i będę częstym gościem :D
    ______________________________
    www.stylowo40.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń