czwartek, 5 maja 2011

Wczoraj przyjechała po mnie Kaśka i się urwałam z pracy,pojechałyśmy do Edyty zakupic kolejne kwiaty.Tym razem wydałam 60 zł i przywiozłam różne okazy,mimo że założenie było takie ,że jadę tylko po fuksje.Te tez oczywiście kupiłam  i to stojące i wiszące.Nie sadziłam w donice jeszcze ,bo w sobotę będę w Opolu i wstąpiuę do OBI ,ponoć sa ładniejsze i tańsze niż u nas.No i pogodna zimowa jeszcze była,wiec stoją w salonie :) Oto one :








A tutaj już moje własne niecierpki ,na które czekam od małego nasionka.......

Dostałam też od kolegi mojego Roberta bambusy.Miły gest.Posadziłam je,jednak w czasie podróży do mnie uległy trochę zniszczeniu...może da się coś uratować,okaże się za jakiś czas.Rosną pod płotem i czekam,że go ozdobią:)

No i ogrodniczka we własnej osobie,na drugim planie,bo na pierwszym - LECH :)

3 komentarze:

  1. Gosia,ale będziesz miała piękny ogród! nakupowałaś na maxa!!!
    zapracowana ogrodniczka, ale nie zapomina o rękawiczkach;) ale mi się rymło:D

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie,jest tych kwiatków tak dużo,że co jeden to piękniejszy.Mamy zamiar Was odwiedzic,zatem na żywo zobaczę te "słodziaczki";))ps.mam nadzieję,że w rzeczywistości też są takie słodziuchne;))

    OdpowiedzUsuń
  3. rękawiczki noszę,ale i tak ręce przesuszone :(
    a ogród nie wygląda wcale tak ładnie ,jakby się mogło wydawać,wszystko zgubiło się gdzieś ....
    ale nie poddaję się :)

    OdpowiedzUsuń