Po powrocie do domu,otwieram okno zasłonięte żaluzjami w sypialni,żeby wywietrzyć pościel i ....oczom mym ukazuje się piękna grusza -dziś przytargana przez Roberta.Świetna decyzja!
Wieczorem wyszłam pooglądać ją z bliska.
Zastanawiałam się czy Lucuś będzie skakał po gruszy jak i po jabłonce.Długo nie musiałam czekać na odpowiedź.
Obok gruszy mam kącić goździkowy,trochę zdewastowany aktualnie przez deszcze,ale daje radę-w planie mam jeszcze zagęścić go.
W środku goździków,piękny Jaśmin ,jak na ulicę Jaśminową przystało.Już aż rwie się do wystrzelenia swoich pachnących kwiatków.
Pomidory tez jakoś przetrwały te deszcze,myślałam ,że będzie gorzej.Dwa rzędy z przodu-to moje pomidorki -z ziarenek,hodowane od lutego w domu.Te większe-prezent od ojca na dzień dziecka.
oooo jaśmin !!! a kiedyś o niego pytałam :) zazdroszczę Wam tego cudownego zapachu :)
OdpowiedzUsuńmyslę,że dziś wieczorem będą już pierwsze rozkwitnięte kwiaty :))jako,że mam gości wieczorem,to pewnie zobaczę jej w niedzielę rano :) i powącham :))
OdpowiedzUsuń