piątek, 7 czerwca 2013

Duże ,duże objadanie mną zawładnęło,zwłaszcza słodycze idą w ruch,ale nie tylko.Matko,opamiętaj się kobieto !! Żeby się częściowo rozgrzeszyc,zaczęłam biegac.Co drugi dzień.Zakwasy z środy trochę dziś utrudniały i słońce ,które o dziwo dziś wyszło,ale biegałam już 6 minut dłużej niż w środę-32 minuty.
Po powrocie do domu,otwieram okno zasłonięte żaluzjami w sypialni,żeby wywietrzyć pościel i ....oczom mym ukazuje się piękna grusza -dziś przytargana przez Roberta.Świetna decyzja!
Wieczorem wyszłam pooglądać ją z bliska.


Zastanawiałam się czy Lucuś będzie skakał po gruszy jak i po jabłonce.Długo nie musiałam czekać na odpowiedź.



Obok gruszy mam kącić goździkowy,trochę zdewastowany aktualnie przez deszcze,ale daje radę-w planie mam jeszcze zagęścić go.

W środku goździków,piękny Jaśmin ,jak na ulicę Jaśminową przystało.Już aż rwie się do wystrzelenia swoich pachnących kwiatków.


Pomidory tez jakoś przetrwały te deszcze,myślałam ,że będzie gorzej.Dwa rzędy z przodu-to moje pomidorki -z ziarenek,hodowane od lutego w domu.Te większe-prezent od ojca na dzień dziecka.


2 komentarze:

  1. oooo jaśmin !!! a kiedyś o niego pytałam :) zazdroszczę Wam tego cudownego zapachu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. myslę,że dziś wieczorem będą już pierwsze rozkwitnięte kwiaty :))jako,że mam gości wieczorem,to pewnie zobaczę jej w niedzielę rano :) i powącham :))

    OdpowiedzUsuń